Brudnopis wpisany z rękopisu dn. 12 IX 2006r. – jeszcze ma być poprawiony.

Maria Czesława Czernkowska, z domu Grębosz
córka Tomasza Grębosza i Anny z domu Smołka

ur. 14 IV 1930 Królewszczyzna, woj. wileńskie, Polska
zm. 4 IX 2006    Sydney, Australia

 

zdjecie z 1959 (wiek 29 lat) 
(zdjęcie z 1959r.)

Pogrzeb dn. 8 IX 2006r.

Mamusia urodziła się w 1930r. na Wileńszczyźnie, ale pochodziła z Małopolski i to właśnie tam – w Tarnowie – się wychowała, szkończyła technikum i rozpoczęła pracę. Jako dziecko, przeżyła wojnę i trudne lata powojenne. Po rozpoczęciu pracy, miała dość typowe życie w powojennej Polsce. Opowiadała nam, na przykład, jak długo składała aby kupić pierwszy rower. Ale miała też radość ż życia. Czasami trudno zrozumieć, że przecież nie zawsze była „Mamusią”. Odwiedziła Czechy i wschodnie Niemcy z podróżami organiozowanymi przez PTTK. Miała grono przyjaciółek i przyjacieli, śmiała się, kochała swoją rodzinę. Uczestniczyła w życiu rodzinnym siostry i brata, i została chrzestną naszego kuzyna Staszka.

W 1964r. wyemigrowała do Hobartu, wyszła za mąż i założyła rodzinę, Tu właśnie zaczął się drugi etap jej życia: życie kochającej żony i matki. Znalazła się w obcym kraju z obcym językiem, ale szybko się zadomowiła, choć czuła tęsknotę do rodziny i ziemii rodzinnej.

Jako matka, Mamusia bardzo dbała o swoją rodzinę. Przeglądając zdjęcia w tym tygodniu zauważyłem, że na jednym napisała „Wielka miłość dla męża i dzieci”. Jako synowie, jesteśmy bardzo szczęśliwi, ponieważ Mamusia od nas nie wymagała żadnego szczególnego kirunku życiowego. Po prostu zachęcała nas do starania się, do maksymalnych wysiłków. Ale wszystko to się odbywało drogą wsparcia, porad, a nie wymagań. Szczególnie zwracała naszą uwagę na potrzebę równowagi w życiu. „Nie zapracujcie się za bardzo, nie ulegajcie wpływowi stresu.” To właśnie dzięki rodzicom mamy to, co teraz mamy.

Mamusia zawsze była przy nas, gdyśmy ją potrzebowali – całość jej życia była związana z potrzebami i radością swojej rodziny. Dbała o nasze zdrowie, martwiła się o nas, kochała nas.

Co do życia towarzyskiego, Mamusia była cichą osobą. Nie życzyła, aby wokół niej robić za wielki szum; dla niej był najważniejszy kontakt z ludźmi, a nie pretensje. Dla Mamuisii było ważne, aby się zrewanżowywać za zaproszenia, za kolacje, itp. Nawet przy tym się trzymała wtedy gdy, ze względu na wiek, nikt inny od niej tego się nie spodziewał, Synom chciała pomagać nawet wtedy, gdy to już synowie chcieli zadbać o nią. Ale ze synów była bardzo dumna, i za to jesteśmy wdzięczni.

Gdy urodzili się wnuki, Aleksander i Andrzej, Mamusię znów napełniła radość. Korzystała z okazji ich rozpuczać, kupując słodycze i zabawki. Dbała o nich, i nie chciała aby nikt na nich nie krzyczał. Lubiła z nimi chodzić na basen, lubiła przy nich być gdy zasypiali. A wnuki pamiętają, że ona lubiła sobie przygotowywać ciekawie pachnące potrawy.

Co Mamusia lubiła robić dla wypoczynku? Bardzo lubiła pracować w ogrodzie, lubiła czytać i oglądać dziennik polski w telewizji. Tez lubiła muzykę operetkową.

Przyjazd do Australii,i tęsknota za rodziną w Polsce, miały wpływ na jej zdrowie. Gdy Marek i ja dorastaliśmy, to Mamusia czasami miała problemy zdrowotne. Gdy musiała pojechać do szpitala, myśmy bardzo za nią tęsknili.

Końcem lat 90tych, wykryto u Mamusii raka piersi. Wyleczono ją z tego, i na sprawdzianie po pięciu latach stwierdzono, że wyleczono skutecznie. Bez problemów żyła w Hobarcie, opiekując się Tatusiem podczas jego choroby, ale cztery lata temu on zmarł. Jednak Mamusia dalej sobie dawała rady, odwiedzając synów w Sydney regularnie.

Początkiem zeszłego roku odkryto znowu nowotwory. Myśmy Mamusię sprowadzili do Sydney, aby nią się opiekować. Zasiała u mnie na ogrodzie szereg warzyw, truskawki, itd. Ale kila miesięcy temu już była za słaba aby ogrodem się opiekować, i zaczęła spędzać coraz więcej czasu w domu – pierw czytając w łóżku, a później tylko odpoczywając. Gdy kilka razy osłabła, to dzięki synowej Mae zawieziono ją do szpitala. W zeszłym tygodniu Mamusia odeszła nam na zawsze. Pozostanie zawsze w naszych sercach.

zdjecie z 1984 (wiek 54 lat)
(zdjęcie z 1984r.)

 

Po cmentarzu, rodzina zaprasza na małe przyjęcie w Polskim Klubie.